poniedziałek, 6 sierpnia 2012

10 dni i morze.

To 10 dni mojego urlopu spędzonego aktywnie pomiędzy rzędami porzeczek, a kuchnią gdzie robiłam soki i inne przetwory. Niby nic ciekawego ale na przekór dopadającej mnie monotonii robiłam zdjęcia kiedy tylko się dało. Inni mają góry, Chorwację, koncerty, łódki, a ja miałam swoje morze...
morze porzeczek:)






























cosik mi ostrość padła po wrzuceniu na bloga ale proszę sobie imaginować, ze w rzeczywistości ona tu jest:)

3 komentarze:

  1. A takie morze porzeczek czasem może być piękniejsze od wszystkich mórz świata :)))
    Trzymaj się Magdo ulubiona Ty moja :)
    Fajny patchwork :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo very piękne fotografie :)

    OdpowiedzUsuń