piątek, 1 lipca 2011

Magda we Wrocławiu

Nauka, testy, etapy, rozmowy, stresy..Tak wyglądały moje dni ostatnio. środowy telefon wszystko zmienił :) głos pani w słuchawce "przyjmujemy panią" wywołał falę euforii :) Noooooo w końcu! :) I nagle znalazłam się we Wrocławiu i popijałam przepyszne piwo miodowe w dobrym, kulturalnym, wcaleniezwariowanym (hłehłe) towarzystwie, z którym późną nocą zalewając się łzami ze śmiechu, wlokłam się ku miękkiemu łóżku po schodach tysiąc razy zapalając światło, które tysiąc razy gasło:) Wiem, przydługie zdanie ale równie dłuugo się szło, schodek, wybuch śmiechu, uciszanie się, echo klatki schodowej, ciemność, plaskanie po ścianach rękami, światło, zaś uciszanie -ciiiiii.. i atak śmiechu, ciemność...maaaatko, śmiech, gmeranie w zamku kluczami, ciiiiii, śmiech... w końcu jest! łózko. bach! i CISZA, tylko roleta okienna stukała ale nie miałam siły wstawać więc stukała...i wstała Karina :)) Tak oto zaczął się nowy etap w moim życiu.