piątek, 16 października 2009

Anieszka i Sławek

Na długo zapamiętam sesję plenerową z tego dnia. Pogoda była jakaś taka...niewyraźna ale późnym (bardzo późnym) popołudniem wyszło słońce i chociaż właściwie było już w fazie chylenia się ku zachodowi czmychnęliśmy szybko do ogrodu botanicznego. Tu zdjęcie tam zdjęcie...a jeszcze taki kadr a jeszcze uśmiech...a bez uśmiechu...a to i tamto... aż w końcu przy wyjściu z ogrodu okazało się, że na bramie wisi ogromna kłódka! Musze przyznać, że adrenalina mi podskoczyła :) Okazalo sie że nie jesteśmy sami, inna para młoda tez całowała klamkę co zdecydowanie dodało nam otuchy. Ekipa opiekująca się ogrodem musiała się gdzies baaardzo śpieszyć bo przecież teoretycznie mieliśmy jeszcze sporo czasu do zamknięcia. Oczyma wyobraźni widziałam Agnieszkę w swojej pięknej sukni ślubnej wspinającą się po wysokim płocie...Na szczęście wyszliśmy tylną bramą jak normalni ludzie, a ja pomyślałam sobie tylko, że wspinaczki po płocie nie omieszkałabym jednak uwiecznić ;)











Filcowe różańce...maj gaaat..

Dziecko do Komunii za niedługo pójdzie, udzielać się trzeba trochę...więc zrobiłam ten różaniec małemu, żeby nie myślał, że mama taka jakaś...drętwa i nieskora do pomocy. Dwa wieczory kulania wełny, kilka pokłutych palców i wypadające gałki oczne...ale od dziś nasz różaniec wisi sobie w Kościele w towarzystwie innych, własnoręcznie zrobionych różańców :)