Ostatni weekend prawie cały
PRECEL spędził w urokliwym miejscu jakim jest Szydłów. Było pogodnie, wręcz sielankowo, fotograficznie i twórczo. Były długie wieczory z pokazami zdjęć i było grupowe zdjęcie o północy w ruinach zamczyska. Były tez pyyyyszne obiady serwowane od serca. Jednak najwięcej było fotograficznych spacerów, które za jakiś czas zaowocują wystawą w Szydłowie i (chyba) w Gliwicach.
Autoportret...skusiłam sie bo prawie nigdy tego nie robię a kwitnące, pachnące i bzyczące pszczołami drzewa wprawiły mnie w błogi nastrój.

w szybie tej zrobiłam też portret Szydłowa