poniedziałek, 30 listopada 2009

Gałki

Jak na posezonowe dni przystało, z większą częstotliwością zaczęłam się zajmować tym dłubaniem. Zupełnie niespodziewanie, kilka wieczorów temu wymyśliło mi się, że będę robić opakowania wg własnego pomysłu. Fajne to, ale trochę pracochłonne ( i syfu wokół sporo). Od kilku wieczorów chodzę spać o dziwnie późnych porach, chociaż jeszcze całkiem niedawno (po zakończeniu sezou ślubnego) obiecałam sobie, że zadbam o to, aby chodzić spać wcześnie (no....albo przynajmniej.... "wcześnie"...). Siedzę sobie więc teraz i to co zrobię to opakowuję... i coraz częsciej przecierając zmęczone gałki czuję sie jak pracownica przy taśmie na naszej strefie ekonomicznej :) Tyle, że ja dobrowolnie...i z zamiłowania...