Niełatwo było utrzymać w ryzach tą rozbrykaną ekipę. Jak wszystkie dzieciaki ładnie pozowały to zawsze jeden się wyłamywał i albo zawzięcie machał kartką albo patrzył w inną stronę. W końcu wszyscy dali się przekupić batonikami, i cóż...musialam po sesji lecieć (ledwo nadążyłam za dziećmi) do pobliskiego sklepu.
