piątek, 30 października 2009

Asystenci

Wyszłam właściwie po to, żeby sobie jakieś makra porobić, roślinki jakieś uwiecznić, przypomnieć to, co jakiś czas temu tak lubiłam fotografować, a na co ostatnio jakoś brakło czasu...

...a skończyło się na tych moich dwóch "asystentach", którzy pomysłów mają co niemiara. Wspinanie się na drzewa, wyszukiwanie robali, bieganie z patykami, buszowanie w lisciach....energia, energia i jeszcze raz energia. I nawet dałam się wciągnąć w te zabawy :)





..i chwila powagi... na moje OGROMNE prośby (zwane raczej błaganiami) przyznaję - czasem podpieram się malutkimi groźbami albo przekupstwem...
Jeśli tego nie zrobię to mam takie zdjęcie jak to poniżej (z naciskiem na to po lewej). I jak takie zdjęcie dać babci??

środa, 28 października 2009

...wyrzucam, zgrywam, kopiuję...

Porządki zaczełam robić w zdjęciach, wyrzucam zatem, przerzucam, zgrywam, kopiuję, archwizuję itp itd. i stwierdziłam, że warto czasem zerknąć do staroci. Zdjęcia to jednak jedna z najlepszych pamiątek i pomimo, że się gubią to fajnie czasem znaleźć w nich coś (lub kogoś) o czym (lub o kim) się już powoli ZAPOMINA (choć wcale się tego nie chce..). Refleksyjnie mi się zrobiło dlatego umieszczam zdjęcie, które właśnie dziś znalazłam. Osoba ta nie jest co prawda dla mnie kimś o kim mogłabym... ZAPOMNIEĆ ale swego czasu zdjęcie to szczególnie lubiłam :)

...wyrzucam, zgrywam, kopiuję... c.d.

- b a l e t n i c a -

wtorek, 27 października 2009

Poza sezonem - podejście I

Na takie szwędanie mnie naszło, miała być ekipa ale w końcu zostałam sama. Miejsce: Czechowickie jezioro, jesienne i opustoszałe. W sezonie tętni życiem, a poza nim jak widać...pustki, chociaż pozostawione parasole, budki i piwne kraniki są zapowiedzią letniego szaleństwa. Fajnie mi się szwędało :)







i w szerszym ujęciu. Każda panorama złożona z kilkunastu sztuk zdjęć.



poniedziałek, 26 października 2009

Sesja z Sabiną

Jak dla mnie nietypowy plener, nietypowe miejsce ale baaaardzo mi się podobało. Pogoda równie nietypowa a najbardziej nietypowe dojście do miejsca, gdzie odbyły sie zdjęcia. Niemal tonęłyśmy w błocie :)






a to juz pomysłodawczyni makijażu naszej dzielnej modelki - przez chwilę też znalazła się pod "obstrzałem" :)

wtorek, 20 października 2009

III FotoArtFestival w Bielsku-Białej

Do dziś jestem pod wrażeniem niektórych wykładów i pokazów które miałam oakzję usłyszeć i obejrzeć podczas sobotnio-niedzielnego maratonu na bielskim festiwalu fotograficznym. Kurcze! jak ja mało wiem, jak ja mało rozumiem, jak ja mało tworzę...Przywiozłam ze sobą mnóstwo wrażeń bo w końcu w ciągu tych dwóch dni, godzina po godzinie , zaczynając o 10 rano a kończąc o 20-21 wieczorem słuchałam ciekawych opowieści płynących z ust ludzi , znanych bardzo dobrze w świecie fotograficznym. Wspaniały pokaz dał Charlie Waite (zresztą gromkie brawa mówiły same za siebie, a był to ostatni pokaz w sobotnim maratonie i ludzie dosyć zmęczeni), Morten Krogvold...dał do myślenia i kopa do działania, a Bill Doyle pokazał wspaniałe zdjęcia oraz zaskakiwał oryginalnym zachowaniem, pełnym energii i uśmiechu, pomimo swojego wieku. Nie zapomnę też przecudnej urody (co tu dużo gadać...koleżance sie fest podobał...) młodego fotografa z Indii :)) z imponującym portfolio i filmu Joakima Stromholma o swoim ojcu fotografie, który powalił nas całkowicie. Ehhhh - trzeba to sobie wszystko teraz poukładać w głowie ponieważ to co piszę to mała cząstka tego co się działo na maratonie. I pomyśleć, że zastanawiałam się czy warto jechać... DZIĘKI JUSTYNA! :)

piątek, 16 października 2009

Anieszka i Sławek

Na długo zapamiętam sesję plenerową z tego dnia. Pogoda była jakaś taka...niewyraźna ale późnym (bardzo późnym) popołudniem wyszło słońce i chociaż właściwie było już w fazie chylenia się ku zachodowi czmychnęliśmy szybko do ogrodu botanicznego. Tu zdjęcie tam zdjęcie...a jeszcze taki kadr a jeszcze uśmiech...a bez uśmiechu...a to i tamto... aż w końcu przy wyjściu z ogrodu okazało się, że na bramie wisi ogromna kłódka! Musze przyznać, że adrenalina mi podskoczyła :) Okazalo sie że nie jesteśmy sami, inna para młoda tez całowała klamkę co zdecydowanie dodało nam otuchy. Ekipa opiekująca się ogrodem musiała się gdzies baaardzo śpieszyć bo przecież teoretycznie mieliśmy jeszcze sporo czasu do zamknięcia. Oczyma wyobraźni widziałam Agnieszkę w swojej pięknej sukni ślubnej wspinającą się po wysokim płocie...Na szczęście wyszliśmy tylną bramą jak normalni ludzie, a ja pomyślałam sobie tylko, że wspinaczki po płocie nie omieszkałabym jednak uwiecznić ;)











Filcowe różańce...maj gaaat..

Dziecko do Komunii za niedługo pójdzie, udzielać się trzeba trochę...więc zrobiłam ten różaniec małemu, żeby nie myślał, że mama taka jakaś...drętwa i nieskora do pomocy. Dwa wieczory kulania wełny, kilka pokłutych palców i wypadające gałki oczne...ale od dziś nasz różaniec wisi sobie w Kościele w towarzystwie innych, własnoręcznie zrobionych różańców :)