poniedziałek, 8 listopada 2010

Piotruś z rodzicami

Chrzest mojego małego modela był poprzedzony miłym spacerem w ostatnich promykach jesiennego słońca. Patrząc na to dziecko aż wierzyć się nie chce w to, co przechodził (a wraz z nim rodzice) zaraz po urodzeniu. Szpitale, respiratory, mijające dni..tygodnie...Słuchając opowieści mogłam tylko dziękować (Bogu?..) że ja czegoś takiego nie musiałam przeżywać kiedy moje dzieci przychodziły na świat i cieszyć sie razem z rodzicami, ze Piotruś rośnie cały i zdrowy.

2 komentarze:

  1. bardzo ładnie, naturalnie Ci to wyszło, chyba mieliście fajną pogodę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooj z tą pogodą to tak różenie o tej porze roku. Spacerowaliśmy na krawędzi dnia i nocy także w jednym momencie zrobiło sie chłodno i szaro.

    OdpowiedzUsuń