wtorek, 20 października 2009

III FotoArtFestival w Bielsku-Białej

Do dziś jestem pod wrażeniem niektórych wykładów i pokazów które miałam oakzję usłyszeć i obejrzeć podczas sobotnio-niedzielnego maratonu na bielskim festiwalu fotograficznym. Kurcze! jak ja mało wiem, jak ja mało rozumiem, jak ja mało tworzę...Przywiozłam ze sobą mnóstwo wrażeń bo w końcu w ciągu tych dwóch dni, godzina po godzinie , zaczynając o 10 rano a kończąc o 20-21 wieczorem słuchałam ciekawych opowieści płynących z ust ludzi , znanych bardzo dobrze w świecie fotograficznym. Wspaniały pokaz dał Charlie Waite (zresztą gromkie brawa mówiły same za siebie, a był to ostatni pokaz w sobotnim maratonie i ludzie dosyć zmęczeni), Morten Krogvold...dał do myślenia i kopa do działania, a Bill Doyle pokazał wspaniałe zdjęcia oraz zaskakiwał oryginalnym zachowaniem, pełnym energii i uśmiechu, pomimo swojego wieku. Nie zapomnę też przecudnej urody (co tu dużo gadać...koleżance sie fest podobał...) młodego fotografa z Indii :)) z imponującym portfolio i filmu Joakima Stromholma o swoim ojcu fotografie, który powalił nas całkowicie. Ehhhh - trzeba to sobie wszystko teraz poukładać w głowie ponieważ to co piszę to mała cząstka tego co się działo na maratonie. I pomyśleć, że zastanawiałam się czy warto jechać... DZIĘKI JUSTYNA! :)

2 komentarze:

  1. żałuje że nie mogłam być .. no ale może z końcem miesiąca jak w Zabrzu będę to podjade obejrzeć wystawy ;)
    ps. cytat z "Zabaw poufnych" Osieckiej
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jedziemy w ten piątek, jakby co to pisz - jest jeszcze jedno miejsce w samochodzie. Maraton był tak ciekawy, ze szkoda było wychodzić na wystawy (obejrzałam tylko jedną) więc trzeba tam wrócić :)

    OdpowiedzUsuń