środa, 22 czerwca 2011

Wakacyjne dzieciaki i falafele

Następny rok szkolny zamknięty. Uff co za ulga :) Oczywiście dla mnie :) Przez dwa miechy nie będę budziła dzieci rano (czad!), nie będę pilnowała odrabiania lekcji, (mega czad!), sprawdzała zeszytów z bykami i książek (ulga jak cholera), nie będę odpytywać z tabliczki mnożenia (ledwo to przeżyłam), nie będę sprawdzała plecaków (wyrzucanie kamieni różnego kalibru, patyczków, klocków, zabawek na rzecz zeszytów i piórnika...walka z wiatrakami) i co najpiękniejsze nie będę miała wyrzutów sumienia z powodu złej oceny (moi chłopcy to nie aniołki). Dwa miesiące spokoju. Zamieszczam posta z dnia dzisiejszego i idę się napić wina. Świętowaliśmy dziś koniec roku! Najpierw były moje ulubione falafele i pyyyyszna kawa, a potem spotkanie z córkami koleżanki na placu zabaw (kolanka na jednym ze zdjęć są własnością jednej z nich heh) i spacer pod palmami w kierunku auta. Było miło.