niedziela, 10 stycznia 2010

CZŁOWIEK po prostu (zawód/szewc)

Dalszy ciąg poszukiwań. Znów bez lampy, znów mało miejsca, z przeciwka straszyło okno pełne słońca i znów miejsce które muszę odwiedzieć po raz drugi aby dokończyć to co sobie zamierzyłam. Ale za to mam szczęście do fajnych ludzi - piekarz jest postacią barwną i kreatywną, a szewc rozmawiał ze mną o fotografii :) super! Przygoda też pewna miała tu miejsce. Otóż po wyjściu od szewca rozwalił mi się but - zamek poszedł się ... - maaaaj gat, przecież zaraz Święta i w czym ja będę po zaspach czmychała?! But niezawodny, z którym przez 20lat nigdy nic się nie działo! Nie no, żartuję - dwa latka spokojnego, zimowego czmychania. Aż tu dziś, kiedy będąc u szewca deklarowałam że jak tylko coś sie z butem moim (którymkolwiek) stanie to zaraz do niego przyjadę... no stało się kurde. Dzień wcześniej poleciałabym do sklepu po nowe ale teraz...nie! będę wspierała stare, poczciwe zawody. No i but to usłyszał chyba bo złośliwie sie rozkraczył na środku ulicy. A fe! Wróciłam w miejsce mi znane, Pan nakleił na podeszwę karteczkę z napisem "pani fotograf" (jakże mi miło) i na drugi dzień już mogłam cieszyć sie moim starym/nowym butem. Bardzo pozdrawiam Łabędzkiego szewca i oczywiście polecam go innym.



Słońce było zabójcze i złośliwie zaglądało mi wprost do obiektywu, były jednak chwile kiedy umiało się ładnie ułożyć.